Akceptacja samej siebie jest bardzo ważna.
Jak Ty ją uzyskała?
Patrycja Lis
Ona przychodzi automatycznie, gdy zaakceptujemy negatywne scenariusze pojawiające się w naszej głowie. Trzeba szczerze pogodzić się z jakąkolwiek negatywną konsekwencją stworzoną przez nasz własny umysł. Czytałam dużo książek o tematyce samoakcpetacji, automotywacji, radzenia sobie z gniewem i negatywnymi emocjami. Mam na kartkach w mieszkaniu wypisane rzeczy, za które jestem wdzięczna typu: „jestem wdzięczna, za to, że otaczają mnie szczerzy i lojalni ludzie, którzy chcą dla mnie dobrze, starają się mnie wspierać i motywować”, bądź „jestem wdzięczna za to, że mimo tego, iż po wypadku lekarze i wszyscy wątpili, że wrócę do zawodu, to udało mi się dzięki ciężkiej pracy”. Mam też w łazience napisane rzeczy, które w sobie lubię, bądź mi się w sobie podobają. I to tylko głupia pierdółka, która może wydawać się śmieszna. Tak naprawdę od samego rana wybieramy, czy wolimy się krytykować i być surowi wobec siebie, czy damy sobie trochę luzu i podejdziemy do pewnych kwestii z dystansem. Kiedyś nie umiałam się z siebie śmiać i obrażałam się jeśli ktoś sobie ze mnie żartował, teraz mam tyle dystansu do swojej osoby, że sama potrafię śmiać z tego co odwalę. Kiedyś, gdy ktoś powiedział, że jestem brzydka bez makijażu, na pewno bym zamknęła się w sobie i chodziła cały czas z tapetą. A teraz odpowiadam, że ja się sobie podobam i uważam się za piękną kobietę. Wydaję mi się, że to przychodzi z czasem i mimo jakiś spadków wiary w siebie i swoje możliwości to i tak jest to osiągalne. Róbmy sobie przyjemności i zamiast narzekać na to jaki świat i ludzie są źli, a także na niesprzyjające okoliczności, powiedzmy sobie okej nie wyszło mi, zjebałam, ale mam szansę to zmienić lub naprawić, ewentualnie nie powtórzyć tego w przyszłości. Wierzę, że dużo w naszym życiu zależy od nas i nawet jak wszystko nam się wali to jesteśmy w stanie sobie z tym poradzić. A wiem o tym z autopsji, a nie z filmów. Więc nie jest to oklepany tekst, który ma chwilowo zmotywować. Życzę wszystkim siły do walki z przeciwnościami losu, a także drogowskazów na zakrętach życia!
Czy na się w 100% zaakceptować siebie? Jak jest u ciebie? Jest coś, czego w sobie nienawidzisz?
Patrycja Lis
Moim zdaniem, jesteśmy tylko ludźmi i zawszę nam się coś w sobie nie będzie podobać i zawsze będziemy nad czymś pracować. Akceptuję siebie całą od stóp do głowy, mimo że dostrzegam wady w wyglądzie i charakterze, ale zamiast się nad sobą użalać wolę pracować nad tym.
Czy twoim zdaniem, każdy potrafi pokochać siebie?
Patrycja Lis
Według mnie każdy potrafi pokochać siebie. Tylko trzeba dojrzeć do tego momentu. Zaakceptujmy swoje wady zarówno zewnętrzne jak i wewnętrzne. Dajmy sobie prawo do pomyłki. Trzeba uświadomić sobie, że nikt nie jest idealny i, że nie wszystkim się musimy podobać i niekażdy musi nas lubić. W końcu miłość akceptuje wady drugiej osoby, więc pokochajmy siebie i swoje niedoskonałości. W końcu wszystkie niedoskonałości tworzą jedną wielką doskonałość. Na pewno łatwiej jest się pokochać, gdy czujemy się kochani przez bliskie naszemu sercu osoby.
Jak wyjść z nisko samooceny? Jakieś rady?
Patrycja Lis
Według mnie to przychodzi z czasem. Ja zawsze miałam kompleksy i byłam wobec siebie bardzo krytyczna. Żyjemy w czasach, w których ludzie dążą do ideału. W mediach są promowane kobiety z wygładzoną cerą, toną makijażu, doczepionymi włosami itd. Nikt z nas nie jest idealny. Jeśli coś nam się nie podoba to może spróbujmy po prostu nad tym popracować, starajmy się zwracać uwagę na to co lubimy w sobie. Jeśli nie podoba nam się nasza fryzura to zróbmy coś w kierunku by ją zmienić. Jeśli narzekamy na swoją figurę to wprowadźmy więcej ruchu i inną dietę, ubierajmy się tak by niedoskonałości tuszować, a uwydatniać to co jest w nas piękne. Jeśli mamy jakieś defekty na twarzy to starajmy się makijażem zwrócić uwagę na przykład na oczy lub usta. Te kompleksy są jedynie w naszej głowie. Ale czy warto ciągle się krytykować i myśleć o sobie źle? Doszłam do etapu, w którym patrząc w lusterko widzę piękną kobietę i życzę tego każdemu. Wiem, że podobam się innym i swojej kobiecie. Dostaję jak każdy niemiłe komentarze, tylko według mnie, jeśli nam się w kimś coś nie podoba to nie musimy na niego patrzeć. Gdy widzę na ulicy Panią w spodniach, które ewidentnie mi się nie podobają, to nie podchodzę do niej i jej nie krytykuję, nie wracam do domu i nie przeżywam tego. Jeśli jej się podobają i się w nich dobrze czuję to okej. A może przez to, że skupiłabym się tylko i wyłącznie na spodniach, nie zauważyłabym, że ma piękny uśmiech. Ja zawsze staram się zwracać uwagę na to co mi się podoba w drugiej osobie. A jeśli chodzi o akceptacje swojego charakteru, to wychodzę z założenia, że wszystkie doświadczenia nas w jakiś sposób kształtują. Każdy ma wady. Ja nad swoimi pracuję i wiadomo, że ten proces jest złożony i nie trwa kilka dni bądź tygodni, ale do końca życia musimy nad tym pracować, jeśli coś do tej pory było naszym nawykiem. Byłam bardzo surowa wobec swoich zachowań względem innych. Ciągle się obwiniałam. Nie widziałam błędów innych osób, tylko swoje. Każdy z nas popełnia błędy. Każdy może się pomylić, pogubić. Tylko niektórzy potrafią się do tego przyznać, ponoszą konsekwencje, przepraszają i starają się tego nie powtórzyć, a inni nie wyciągają wniosków. Każdy zasługuję na szansę, ale tylko od niego zależy czy ją wykorzysta. Ja też dostałam szansę od ludzi, którzy mnie otaczają i dzięki temu wiele rzeczy sobie uświadomiłam i każdego dnia staram się być lepszą wersją siebie, a mając wsparcie i miłość jest to naprawdę łatwiejszy proces.
Brak akceptacji wśród innych ludzi przez inną orientację bardzo źle wpływa na człowieka.
Jak było z tym u ciebie?
Było trudno na początku?
Patrycja Lis
Ja odkąd pamiętam mówiłam, że mogłabym być z dziewczyną. Tylko w moim otoczeniu było to dość normalne. Później razem z kolegami obczajałam inne laski, czy to na ulicy, czy w internecie. I w sumie mój ostatni chłopak sam się mnie zapytał czy jestem lesbijką, ponieważ traktuję go jak przyjaciela i nie potrafię się zaangażować zarówno psychicznie jak i fizycznie. I wtedy poznałam swoją pierwszą dziewczynę. Znajomi różnie reagowali, jedni mówili, że akceptują to i że najważniejsze bym była szczęśliwa. Inni natomiast mówili, że to na pewno mi minie, a inni próbowali mi to wybić z głowy. Długo się ukrywałam i wiedzieli tylko najbliżsi. Nadszedł moment gdy chciałam o tym powiedzieć Mamuś i mimo, iż wiedziałam, że akceptuje osoby homoseksualne to bałam się jej reakcji. Powiedziałam sobie powiesz to albo teraz albo wcale. Usiadłam i jak zwykle w takich momentach odebrało mi mowę. Nagle Mamusia zaczęła się śmiać i zapytała czy jestem lesbijką, ja w śmiechu odpowiedziałam, że tak i zaczęły się pytania. Wspierała mnie w moich związkach. Wiem, że do tej pory obawia się tego, że ktoś mnie skrzywdzi z racji tego, że jestem osobą homoseksualną, bądź będzie mnie oceniał przez pryzmat orientacji, a nie tego jakim człowiekiem jestem. Miała różne etapy, jak każdy rodzic chyba i miałam wrażenie czasami, że wolałaby bym była „normalna”. Ale teraz, gdy miałam kryzys ze swoją dziewczyną strasznie mnie wspierała i motywowała do tego, by to naprawiać. Napisała mi wiele ciepłych słów, które na długo zostaną w mojej pamięci. I przede wszystkim kazała nie słuchać nikogo, jedynie swojego serduszka i zawalczyć o moje i mojej partnerki szczęście, bo nikt tego nie zrobi za nas. W pracach, w których do tej pory byłam, ludzie sami się domyślali, przychylnie reagowali na informację, że jestem w związku z partnerką. Oczywiście były wyjątki i posłuchałam sobie, że normalna rodzina to chłopak i dziewczyna etc. Tylko, że ja nikomu nic złego nie robię. Jestem dobrym człowiekiem. Nie jestem miłą i pomocną Patrycją i lesbijką tylko miłą i pomocną Patrycją, która jest lesbijką. Nikomu nie wchodzę do łożka i sobie tego też nie życzę. Nikomu nie opowiadam o swoim związku, jeśli o to nie zapyta i nie chodzę z napisem „lubię cipki” na czole. Nie lubię afiszowania się w związku zarówno homoseksualnym jak i heteroseksualnym. Bardzo niezręcznie się czuję jak w komunikacji miejskiej obok mnie, chłopak z dziewczyną całują się ostentacyjnie, a później wkładają sobie ręce w majtki. Ale to już kwestia zachowania jakiegokolwiek taktu, a nie tego jakiej orientacji jesteśmy.
Warto sobą mimo wszystko, czy lepiej być takim jak inni chcą widzieć?
Patrycja Lis
Kiedyś próbowałam się podporządkować. Chodziłam do szkoły w której indywidualności były tłamszone, a w mieście, w którym mieszkałam, inny styl ubierania, kolczyki bądź inna fryzura jest już czymś „dziwnym”, a co dopiero orientacja inna od heteroseksualnej. Nawet w takim aspekcie życia jak samorealizacja, osoby trzecie próbowały wybić mi z głowy moje pomysły na zawód w którym mogłabym pracować. Był okres w którym rzeczywiście próbowałam spełniać oczekiwania innych ludzi. Ale dotarło do mnie, że wszystkim się nie dogodzi. A ludzie gadali, gadają i gadać będą. Życie jest tylko jedno. Wole wstawać rano z motywacją do wyjścia z domu, pracy/szkoły, bądź nawet siłowni. Myśleć co mogę zrobić, a także czego się nauczyć. A wieczorem mimo zmęczenia odczuwać satysfakcje, że wykorzystałam dzień tak jak chciałam. Nie chciałabym żyć byleby istnieć. Nie chcę także kłaść się do łóżka z myślą „kurwa co ty robisz ze swoim życiem?!”. Jeśli ja nie będę szczęśliwa to z innymi się tym szczęściem nie podzielę. Nikt za mnie życia nie przeżyje, a osoby, które próbują mi coś narzucić za kilka lat mogą zniknąć z mojego życia.
Kontakt do Patrycji:
Snap: patrishiaaliss
mscly: patriciaaliss
ig: patriciaaliss badz hairbylisek
fb: Patrycja Marta Lis
Kontakt do mnie:
Snapchat: natalcia2906
Instagram: chan yuki.chan
Tumblr: nanatalia.tumblr.com
Fan Page: www.facebook.com/natalcia2908
Świetnie było to przeczytać. Tez juz mam za sobą akceptację siebie ale widzę ze patrycja miała dużo ciężej :)
OdpowiedzUsuńONLY DREAMS
Świetnie się czyta, cóż... akceptacja jest mega ważna i widzę to, jak wiele mi w życiu długi czas brakowało. I o ile łatwiej jest żyć, kiedy więcej się akceptuje, więcej wybacza, bardziej się szanuje i kocha siebie. Tak. Kocha.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie! :)
coscudownego.blogspot.com